strona g³ówna > 
wybierz miasto:
B C G J K £ N O P R S T U W Z KONKURSY
   »

W kwietniowym „Arteonie”: nad kondycj± wspó³czesnej rze¼by zastanawia siê Karolina Staszak. O sztuce w przestrzeni publicznej, m.in. o monumencie Jeffa Koonsa, który – wed³ug artysty – upamiêtnia ofiary zamachów terrorystycznych w Pary¿u oraz o kontrowersjach wokó³ tej pracy pisze Wojciech Delikta. Projekt upamiêtniaj±cy ofiary katastrofy smoleñskiej, przygotowany przez Jerzego Kalinê, omawia Piotr Bernatowicz. W najnowszym „Arteonie tak¿e: wystawê „Paderewski” w Muzeum Narodowym w Warszawie recenzuje Zofia Jab³onowska-Ratajska, a prezentacjê Ediego Hili w warszawskim MSN omawia Andrzej Biernacki. W kwietniowym „Arteonie” równie¿: Zbigniew Mañkowski recenzuje wystawê „Bestiarium”, odbywaj±c± siê w Gdañskiej Galerii Güntera Grassa, Dorota ¯aglewska kontynuuje cykl artyku³ów o rynku sztuki, Tomasz Bi³ka rekomenduje twórczo¶æ Stanis³awa Wójcickiego, a Marcin Krajewski przygl±da siê twórczo¶ci Tomasza Dañca. Z kolei Aleksandra Sikorska pisze o rocznicowej wystawie w Muzeum Kolumby w Kolonii. W najnowszym „Arteonie” ponadto, jak zawsze, felieton Andrzeja Biernackiego, aktualia i inne sta³e rubryki.

Ok³adka: Grzegorz Gwiazda, „Stoj±cy inaczej”, ¿ywica akrylowa, 150 cm, , dziêki uprzejmo¶ci artysty

Grzegorz Gwiazda laureatem Nagrody "Arteonu" za rok 2017!
Wystawa w Poznaniu!

Redakcja magazynu o sztuce „Arteon” zaprasza na otwarcie wystawy rze¼b Grzegorza Gwiazdy i wrêczenie Nagrody „Arteonu” za rok 2017
5 kwietnia 2018 (czwartek), godz. 18.30
Budynek Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu – CEUE, ul. Towarowa 55
Wystawa trwa do 27 kwietnia 2018

Artyku³ dostêpny w wydaniu drukowanym

Dwa kryzysy
Na marginesie przyznania Nagrody „Arteonu” za rok 2017 Grzegorzowi Gwie¼dzie
Karolina Staszak

O ile malarstwo zamierzano ju¿ pogrzebaæ, o tyle w wypadku rze¼by sytuacja wygl±da nieco inaczej. Teoretycy zdaj± siê darzyæ j± wiêkszym zainteresowaniem, byæ mo¿e dlatego, ¿e ponoæ „sta³a siê (...) jednym z g³ównych no¶ników modernizacji spo³eczeñstwa”, a wiêc odkryto, ¿e medium to, poddane istotnym redefinicjom, doskonale nadaje siê do realizacji jednego z najwa¿niejszych paradygmatów sztuki wspó³czesnej – animowania spo³ecznej zmiany. Powy¿szy cytat pochodzi z tekstu, obja¶niaj±cego cele konferencji zatytu³owanej „Rze¼ba dzisiaj?”, zorganizowanej w 2016 roku przy okazji wspomnianej ju¿ wystawy Tony’ego Cragga w Oroñsku. Marta Smoliñska i Eulialia Domanowska t³umacz±c dalej intencje spotkania, pisz±: „Zale¿a³o nam, by na zagadnienie statusu rze¼by spojrzeæ dzisiaj z mo¿liwie ró¿norodnych perspektyw i zastanowiæ siê nad tym, czy obecnie mo¿na jeszcze uprawiaæ tzw. klasyczn± rze¼bê”. Kwestiê ró¿norodno¶ci perspektyw na razie zostawmy, ale w tym miejscu podkre¶lmy – badaczki proponuj± zastanowiæ siê, „czy obecnie mo¿na jeszcze uprawiaæ tzw. klasyczn± rze¼bê”. Z pozoru niewinne zdanie zdradza totalitarny sposób my¶lenia – oto grupa teoretyków z wybranymi przez siebie artystami zastanawia siê, czy racjê bytu ma dzi¶ twórczo¶æ nieprogresywna, która przecie¿ istnieje, a wiêc pytanie dotyczy wy³±cznie tego, czy wypada czyniæ j± widoczn±. Odpowied¼ nie pad³a wprost, ale wynika z lektury pozosta³ych tekstów wyg³oszonych na konferencji i nie jest pozytywna.

Grzegorz Gwiazda, „Oto cz³owiek”, papier i ¿ywica, 200 cm, dziêki uprzejmo¶ci artysty

Artyku³ dostêpny w wydaniu drukowanym

Kwiatki do ko¿ucha
Nowa rze¼ba Jeffa Koonsa i inne kontrowersyjne pomniki
Wojciech Delikta

Jeff Koons niestrudzenie dba o to, by jego reputacja czarnej owcy ¶wiata sztuki ani na moment nie zw±tla³a. W listopadzie 2016 roku og³osi³, ¿e zamierza uczciæ pamiêæ ofiar zamachów terrorystycznych, do jakich dosz³o w Pary¿u rok wcze¶niej (w styczniu w redakcji „Charlie Hebdo” i w listopadzie w kilku lokalizacjach miasta), podarowuj±c francuskiej stolicy now± rze¼bê. Gest to niezwykle szlachetny, jakby siê mog³o wydawaæ, gdyby nie m.in. forma owego pomnika. Koons – wirtuoz po³yskliwego blichtru, kiczowatego humoru i napompowanej megalomanii – zaprojektowa³ d³oñ wyrastaj±c± z postumentu, wysok± na 12 metrów, trzymaj±c± pêk ró¿nobarwnych niby-tulipanów. Bukiet przypomina narêcze kwiatów, skrêconych z kolorowych balonów przez jarmarcznego klauna. Wszystko ma byæ wykonane z polichromowanego br±zu, nierdzewnej stali i aluminium. W skrócie: feeria mieni±cych siê w s³oñcu barw. Sk±d taki pomys³ na upamiêtnienie krwawych wydarzeñ? Oddajmy g³os twórcy: „»Bukiet tulipanów« powsta³ jako symbol pamiêci, optymizmu oraz leczniczej si³y kroczenia dalej od strasznych zdarzeñ z ubieg³ego roku”. Artysta t³umaczy ponadto, ¿e wzoru dostarczy³a dzier¿±ca pochodniê d³oñ nowojorskiej Statuy Wolno¶ci – upostaciowienia amerykañsko-francuskiego fraternité. To jeszcze nie koniec. Praca nawi±zywaæ ma tak¿e do grafiki „Bukiet przyja¼ni” Picassa oraz rokokowych kwiatów z p³ócien Bouchera czy Fragonarda. Wyja¶nienia Koonsa na temat jego dzie³ niemal zawsze bazuj± na tego rodzaju asekuranckich analogiach oraz quasi-transgresyjnych porównaniach, np. o serii rze¼b „Cat on a Clothline” (1994-2001), ukazuj±cych kociaka w skarpecie, przypiêtej klamerkami do bielizny i zawieszonej miêdzy dwoma kwiatkami, mówi³, ¿e jest to wspó³czesna wersja krucyfiksu. Tym trudniej podej¶æ do zaproponowanego Pary¿owi monumentu z powag±. Zaklêty w (balonowych) tulipanach optymizm wydaje siê byæ raczej chichotem, a rada artysty, ¿e nale¿y ¿yæ dalej i nie spogl±daæ w przesz³o¶æ – przeczy idei pomnika. Ca³o¶æ zakrawa zatem na monumentalny, absurdalny bubel, mieszaj±cy w±tki przyja¼ni USA i Francji, ludzkiego dramatu i rubasznej estetyki neopop.

Jeff Koons, „Bouquet of Tulips”, 2016 (projekt), © Jeff Koons, courtesy Noirmontartproduction

Artyku³ dostêpny w wydaniu drukowanym

Most pamiêci
Pomnik Ofiar Tragedii Smoleñskiej
Piotr Bernatowicz

Wed³ug planów organizatorów drugiego konkursu na pomnik Ofiar Tragedii Smoleñskiej (pozostawmy na boku pomnik ¶p. prezydenta Lecha Kaczyñskiego, nie zosta³a przyznana tutaj g³ówna nagroda, a wyró¿niony projekt budzi wiele w±tpliwo¶ci), pomnik ten mia³ stan±æ w³a¶nie przy Krakowskim Przedmie¶ciu, na zbiegu ulic Krakowskie Przedmie¶cie i Karowej. Mimo ¿e, s±dz±c po deklaracjach w³adz miasta, mo¿na by³o przypuszczaæ, ¿e nie zgodz± siê one na tak± lokalizacjê. S±d konkursowy, pod przewodnictwem historyka sztuki prof. Tadeusza ¯uchowskiego, wskaza³ na projekt Jerzego Kaliny jako najlepiej wype³niaj±cy wymagania regulaminowe i reprezentuj±cy wysoki poziom artystyczny. G³ówny element tego projektu stanowi trapezowa forma, przypominaj±ca pionowy statecznik samolotu, ale tak¿e trap samolotowy. Forma wyrasta z zag³êbienia, w którego ¶cianach umieszczonych jest 96 ¶wiate³ upamiêtniaj±cych ofiary katastrofy – ta czê¶æ tworzy rodzaj katakumb, natomiast schodki uformowane w uko¶nym boku trapezu z jednej strony nawi±zuj± do czynno¶ci wchodzenia do samolotu, z drugiej strony – do schodzenia w dó³, w g³±b ziemi.
Projekt zaproponowany przez Kalinê jest prosty, ale pojemny w znaczenia. Poprzez skojarzenia z elementami samolotu (statecznik) i sprzêtu lotniczego (trap) opowiada o charakterze tego zdarzenia. Minimalizm i prostota projektu sprawiaj±, ¿e odnosi siê on do aktualnych tendencji w sztuce. Zarazem dziêki tym  samym cechom projekt nawi±zuje do najdawniejszych, uniwersalnie odbieranych monumentów kommemoratywnych.

Jerzy Kalina, I nagroda w drugim konkursie na pomnik Ofiar Tragedii Smoleñskiej, mat. pras. organizatora konkursu

Artyku³ dostêpny w wydaniu drukowanym

B³êdny rycerz
„Paderewski” w MNW
Zofia Jab³onowska-Ratajska

O Ignacym Janie Paderewskim mo¿na opowiadaæ na wiele sposobów. Poprzez muzykê, politykê, s³awê, dobroczynno¶æ. Poprzez dzie³a i miejsca. Mo¿e to byæ historia warszawska, prowadz±ca od Instytutu Muzycznego, przez pierwsze koncerty, hotel Bristol, do Belwederu i Zamku Królewskiego. Mo¿e byæ barwna i osza³amiaj±ca opowie¶æ amerykañska, z licznymi tournée i koncertami, z Carnegie Hall na czele, przyja¼ni± z Herbertem Hooverem, Teodorem Rooseveltem i Woodrowem Wilsonem. Albo szwajcarska – z rodzin± i artystami, których otacza³ opiek±, w wilii w Riond-Bosson, wype³nionej kolekcj± sztuki, przede wszystkim dalekowschodniej. A po drodze historie paryska i londyñska – podró¿e, konferencje i zabiegi dyplomatyczne. Wszystkim tym opowie¶ciom towarzysz± przedmioty i dokumenty, podobnie jak za ¿ycia Paderewskiego towarzyszy³a mu spragniona wiadomo¶ci prasa, publiczno¶æ i przyjaciele. W 1930 roku, 70-letni ju¿ kompozytor zapisa³ Muzeum Narodowemu w Warszawie wszystko, co posiada³, staj±c siê w ten sposób jednym z najhojniejszych darczyñców muzeum. Sze¶ædziesi±t i jedna skrzynie z darami trafi³y do Warszawy dopiero w 1951 roku, dziesiêæ lat po jego ¶mierci. Prezentowane dzi¶, po raz pierwszy w ca³o¶ci, zbiory wpisuj± siê w cykl wystaw organizowanych w stulecie odzyskania niepodleg³o¶ci. Niepodleg³o¶ci, o któr± Paderewski zabiega³ przez ca³e swoje ¿ycie.

Lawrence Alma-Tadema, „Portret Ignacego Jana Paderewskiego”, 1890, olej na p³ótnie, 45,5 x 59 cm, materia³y prasowe MNW

Artyku³ dostêpny w wydaniu drukowanym

Bujna natura z wêdzid³em
Edi Hila w MSN
Andrzej Biernacki

Edi Hila, niezale¿nie od ¶cie¿ki, jak± jego malarstwo dotar³o nad Wis³ê i co sam dzisiaj opowiada na zlecenie swych instytucjonalnych dobrodziei, wart jest jednak naj¿ywszego zainteresowania. To artysta g³êbin malarskiego instynktu, jeden z tych, którzy trwaj± przy malarskim medium, a wiêc przy tym, czego w inny sposób zrobiæ niepodobna. U¿ywaj±c najprostszych, „konwencjonalnych” materia³ów i narzêdzi oraz zestawu zdjêæ znalezionych w gazetach lub sieci, jest w stanie kreowaæ ¶wiaty. Wiarygodne klasyczn± równowag± i harmoni± organizowanej przestrzeni, w przejmuj±cym sfumato kolorytu, z czujnym duktem rysunku, zgraniem molowo-durowych temperatur, trafno¶ci± skali, bezb³êdn± proporcj± pogranicza abstrakcyjnego i figuratywnego. Pomiêdzy proz± ¿ycia a hieratyczno¶ci± sztuki. To w³a¶nie te elementy sk³adaj± siê na formu³ê malarstwa, z której rodzi siê jedynie wa¿na tre¶æ. Niemaj±ca nic wspólnego z tematycznym socbana³em, w który chc± j± wt³oczyæ, id±cy za rad± mizernego formatu w³asnych osobowo¶ci, urzêdowi analfabeci plastyki malarstwa. Wszak dziedzina ta, ze swej pó³p³ynnej istoty jest ustawiczn± walk± z ilustracj± czegokolwiek, czyli z ornamentowaniem tematu. Jest jej pierwszym wrogiem. A ju¿ malarstwo z realistycznym rodowodem w szczególno¶ci. W przedziale manualu od dukaniny do brawury. Malarstwo Ediego Hili zdecydowanie zasadza siê na brawurze ¶rodków, chocia¿ w koñcowym wyrazie jej nie eksponuje.

Edi Hila, „¦lub”, 2006, z serii „Zagro¿enie”, olej, p³ótno, 86 x 131 cm, materia³y prasowe MSN

Artyku³ dostêpny w wydaniu drukowanym

Wszystko, co ludzkie, jest obce?
„Bestiarium” w Gdañskiej Galerii Güntera Grassa
Zbigniew Jan Mañkowski

Pewien wybitny uczony ¿artowa³, ¿e na kontynencie europejskim cz³owiek ³atwo sta³ siê królem stworzenia z prostego powodu – poniewa¿ w Europie nie by³o ma³p. W tej ¿artobliwej uwadze mo¿e byæ co¶ z prawdy, któr± warto by³oby wzi±æ pod uwagê. Z jednej strony, z punktu widzenia teorii ewolucji, ma³py s± interesuj±ce jako niepokoj±cy przedmiot poznania, z drugiej, w ¶wietle tradycji chrze¶cijañskiej, jawi± siê – jak i inne zwierzêta – jako istoty zdecydowanie ni¿sze od cz³owieka. Cz³owiek – król istnienia – lubi siê przygl±daæ tym ni¿szym stworzeniom. Zwierzêta istniej± obok i wokó³ nas jako niezg³êbione bogactwo i tajemnica zarazem. W zobowi±zuj±cym s±siedztwie zwierzêcego ¶wiata d³ugo rodzi³a siê idea humanizmu – królowania tego, co ludzkie – która dzi¶ jest ju¿ wyra¼nie kwestionowana.
W Gdañskiej Galerii Güntera Grassa w ramach wystawy „Bestiarium” zaprezentowane zosta³y prace powsta³e w wyniku przygl±dania siê zwierzêcemu ¶wiatu oraz takie, które do niego w jaki¶ sposób nawi±zuj±. Anna Ciabach i Marta Wróblewska w komentarzu kuratorskim pisz±, ¿e pragn± mówiæ o naszym ludzkim ¶wiecie poprzez obrazy i wyobra¿enia zwierz±t. Ze wzglêdu na temat pokaz – choæ zgromadzone w galerii prace jako¶ciowo s± bardzo nierówne – mo¿e spotkaæ siê z przychylnym odbiorem. Jest jednak pewne „ale”.

Rafa³ Wilk, „Hero”, 2017, wydruk 3D, mat. pras. Gdañskiej Galerii Güntera Grassa

Artyku³ dostêpny w wydaniu drukowanym

Do¶wiadczyæ
Rocznicowa wystawa w Kolumbie
Aleksandra Sikorska

Muzeum Kolumby w Kolonii jest placówk±, która sytuuje siê gdzie¶ na marginesie wspó³czesnych tendencji wystêpuj±cych w muzealnictwie. Dzi¶ zbyt czêsto zdarza siê, ¿e spotkania edukacyjne towarzysz±ce wystawom s± znacznie bardziej promowane ni¿ same ekspozycje, a tematyka tych spotkañ wykracza daleko poza obszar sztuki. Celem wielu instytucji staje siê wiêc nie przechowywanie i dbanie o zbiory, lecz szeroko rozumiana edukacja, w której wa¿ne miejsce zajmuje tekst kuratorski, wskazuj±cy odbiorcom „w³a¶ciw±” interpretacjê danego dzie³a sztuki czy te¿ ca³ej wystawy. W koloñskim muzeum zrezygnowano z tego modelu – broszury dostarczaj± skromnych informacji na temat eksponatów, a w salach wystawowych dzie³om w ogóle nie towarzysz± tabliczki. Dzie³a sztuki mówi± same za siebie i same o sobie. (...) Muzeum, funkcjonuj±ce pod mecenatem Ko¶cio³a, gromadzi zbiory nie tylko dawnej sztuki sakralnej czy religijnej, ale tak¿e dzie³a artystów wspó³czesnych, w których motywy wyra¼nie wykraczaj± poza odniesienia bezpo¶rednio religijne, jednak poruszaj± kwestie metafizyczne.

Sala18, mozaika z motywami zwierzêcymi i rozetami, III w. n.e., wapieñ, terakota i szk³o; Norbert Schwontkowski, „Der Vorabend der Geschichte” (The eve of history), 2006, technika w³asna na p³ótnie, „Eagle lectern”, ok. 1300, kuty metal, z³ocenia (kolekcja prywatna, Szwajcaria), Jan Luyken i Willem Goeree, „Noah’s Ark”, 1690, 4 miedzioryty, fot. mat. pras. Kolumby

Artyku³ dostêpny w wydaniu drukowanym

B³ogos³awiona noc
Rekomendacje | Stanis³aw Wójcicki
Tomasz Bi³ka

Kiedy wielu twórców poszukuje przepisu na obraz, konceptu na tyle prostego i powtarzalnego, ¿e czyni±cego rozpoznawalnym nazwisko autora na rynku sztuki, Stanis³aw Wójcicki poszukuje obrazu, którego ogl±d, prze¿ycie estetyczne, do¶wiadczenie zmys³owe, stanowiæ bêdzie poznanie rzeczywisto¶ci duchowej, prawdy o niej. Wstêpem ku temu widzeniu jest w³a¶nie cykl „Noc ciemna”, który powsta³ w 440 lat od pamiêtnego uwiêzienia Jana od Krzy¿a przez braci w celi klasztornej, gdzie przez dziewiêæ miesiêcy prze¿ywa³ on swoje oczyszczenie, paschê, która mia³a go zrodziæ do pe³ni nowego ¿ycia w Chrystusie. Obrazy Wójcickiego okre¶la spotkanie z mistyk± karmelitañsk± i dominikañsk±, w której do¶wiadczenie nocy stanowi istotny etap na drodze do zjednoczenia z Chrystusem i przeobra¿enia zmys³ów. „Jest to próba zdefiniowania drogi – pisze Arkadiusz Kolny we wstêpie do katalogu wystawy – do poznania Piêkna poprzez rezygnacjê z koloru na rzecz syntezy, narracji na rzecz symbolu. (…) »Noc ciemna« Stanis³awa to noc zmys³ów, to noc poszukiwania formy, dawania powodów, by Piêkno mog³o wp³yn±æ w dzie³o – lub nie”. Jako takie (dzie³o sztuki i dzie³o ¿ycia Stanis³awa Wójcickiego) pozostaje w toku – „work in progress”.

Stanis³aw Wójcicki, „Dominicanes”, 2017, olej, akryl, tusz, len,  200 x 175 cm, dziêki uprzejmo¶ci artysty

Artyku³ dostêpny w wydaniu drukowanym

Imago
Dossier | Tomasz Daniec
Marcin Krajewski

W twórczo¶ci Tomasza Dañca fizyczne zaistnienie Imago poprzedza z³o¿ony proces koncepcyjny, który rozpoczyna siê na d³ugo przed tym, zanim we¼mie do rêki pêdzel lub zacznie trawiæ kwasem metalow± p³ytê. Wszystko zaczyna siê od wizji, choæ jest to s³owo, którego sam artysta u¿ywa ostro¿nie i z pewn± podejrzliwo¶ci±. Tomasz Daniec nieustannie zbiera tematy, zg³êbia fascynuj±ce go zagadnienia, ch³onie obrazy z kultury, znajduje miêdzy nimi po³±czenia, tworzy w wyobra¼ni kola¿e pomys³ów, buduje tre¶æ dzie³a z mniejszych czê¶ci sk³adowych. Ten proces my¶lowy uruchamia wizualizacjê. Niektóre z elementów, wchodz±cych w sk³ad tego patchworku idei, takie jak fotografia i film, maj± ju¿ swoj± istniej±c± wizualno¶æ. Inne – zaczynaj± nabieraæ kszta³tu dopiero wtedy, gdy umieszczone zostan± w obrêbie wiêkszej narracji. Czasem wizja rozbudowuje siê do tego stopnia, ¿e aby móc prze³o¿yæ j± na jêzyk malarstwa, niezbêdne okazuje siê wyciêcie niektórych fragmentów lub zastosowanie metafory, symbolu. Ten zabieg sam artysta nazywa unikiem i stosuje niechêtnie, ceni±c silny zwi±zek swoich obrazów ze ¶wiatem rzeczywistym. Ostatecznie nadchodzi moment, w którym niezbêdne staje siê podjêcie decyzji o wyborze medium.

Tomasz Daniec, „Sepsis”, 2013, olej na p³ótnie, 115 x 96 cm, dziêki uprzejmo¶ci artysty

Artyku³ dostêpny w wydaniu drukowanym

Poszukiwanie Wojtkiewicza
Rynek sztuki | tak zwana mi³o¶æ do sztuki
Dorota ¯aglewska

Uczestnicy rynku sztuki pos³uguj± siê ró¿nymi retorykami. Niektórzy gracze u¿ywaj± retoryki wybitnie biznesowej, jednak skuteczniejsz± okazuje siê retoryka tak zwanej mi³o¶ci do sztuki, któr± dobrze ilustruje opowie¶æ o poszukiwaniu atrybucji pewnego obrazu.
O tym, ¿e mi³o¶ci do sztuki, deklarowanej przez uczestników rynku, nie mo¿na ujmowaæ w krytycznym cudzys³owie i traktowaæ jako czczego frazesu, przekona³am siê, rozmawiaj±c z jednym z uczestników polskiego rynku antykwarycznego. Posiada on obraz, który byæ mo¿e zosta³ namalowany przez Witolda Wojtkiewicza. Jego wypowiedzi, cytowane poni¿ej, pokazuj±, jak silne i autentyczne mo¿e byæ zaanga¿owanie w sztukê kogo¶, kto z pozoru jest jedynie jej sprzedawc±. Mój rozmówca, podczas wywiadu i jeszcze pó¼niej, potrafi³ opowiadaæ o Wojtkiewiczu, jego twórczo¶ci, dzie³ach muzealnych i tych „niepewnych” przez wiele godzin. W swej opowie¶ci poszukiwa³ odpowiedzi na liczne pytania zwi±zane z autentyczno¶ci± pracy, któr± posiada³, ale te¿ na temat biografii malarza, sposobu malowania czy obiegu prac artysty. Pozostawia³ przy tym pewne w±tki wci±¿ niedomkniête.
Nie by³ to w ¿adnej mierze wyk³ad wiedzy akademickiej. Narracja ta nie ogranicza³a siê do referowania ustaleñ badaczy Wojtkiewicza. Opowie¶æ respondenta zawiera³a liczne w±tki wspó³pracy z ekspertami, muzealnikami i konserwatorami. By³a dowodem na niezwyk³± erudycjê i rozleg³± wiedzê opowiadaj±cego, który w celu odkrycia tajemnicy posiadanego obrazu nie tylko zapozna³ siê z dostêpn± literatur±, ale te¿ podró¿owa³ do polskich i zagranicznych miast zwi±zanych z artyst±, korespondowa³ z licznymi znawcami tematyki. Ostatecznie zasiêga³ nawet porad ezoterycznych, by przekonaæ siê, jaka prawda kryje siê za posiadanym obrazem.

„L’Emotion / Emocja” (?), Witold Wojtkiewicz (?), olej na p³ótnie, 30 x 40 cm, fot. Jerzy Ka¼mierczak

Artyku³ dostêpny w wydaniu drukowanym

Comic strips.pl. | Z okazji wystawy najg³o¶niejszej formacji ostatniej dekady w nowos±deckim BWA Sokó³ (9.03-24.04.2018)
Komentarz | niepokorny
Andrzej Biernacki

Nie ulega w±tpliwo¶ci, ¿e do powstania dzie³ anonimowej grupy The Krasnals, a nawet do powstania samej grupy nigdy by nie dosz³o, gdyby mia³y o tym decydowaæ wy³±cznie przes³anki natury artystycznej. Owszem, olejne obrazki na p³ótnach, g³ówne medium, po które siêgaj± Krasnalsi, sytuuj± ich w obszarze tradycyjnie zarezerwowanym dla wypowiedzi plastycznej, ale jest jasne, zw³aszcza dzisiaj, po dziesiêciu latach istotnej obecno¶ci formacji, ¿e wymowê i si³ê ra¿enia plastyki dzie³ konstytuuj± tkwi±ce u ich podstaw „spo³eczne” powody.
Faktem jest, ¿e w tym przypadku owe powody – w wiêkszo¶ci – odnosz± siê do zasad funkcjonowania kultury i jej nieledwie szemranego otoczenia. Jak powiedzieliby The Krasnals, do krytyki lumpenkultury, czyli swojskiej odmiany ¶wiatowego fasonu uczestnictwa w grze, w której nie trzeba ju¿ siê wysilaæ, a najzupe³niej wystarczy odpowiednia doza tupetu. Gdzie wszystko uchodzi, pod warunkiem ZAAKCEPTOWANIA ZASAD PRZYNALE¯NO¦CI oraz wyznaczonego miejsca w szeregu. S³owem: tam, gdzie pu³ap twórczych aspiracji wyznacza marzenie o w³asnej, choæby najmniejszej roli w wypasionej strukturze high permissive society globalnego targowiska sztuki.

Artyku³ dostêpny w wydaniu drukowanym

„Józef i Maria Czapscy, Katarzyna i Zbigniew Herbertowie. Korespondencja”
Recenzja
Aleksandra Sikorska

Znaczna czê¶æ listów Józefa Czapskiego skierowana do Zbigniewa Herberta zosta³a opublikowana w dotychczasowych numerach „Zeszytów Literackich”. Nie umniejsza to jednak w ¿adnym stopniu wagi najnowszej publikacji wydanej nak³adem Fundacji Zeszytów Literackich, która stanowi scalenie korespondencji dwóch par – Józefa Czapskiego i jego siostry Marii Czapskiej oraz Katarzyny i Zbigniewa Herbertów.
Maria Czapska, autorka m.in. wydanych jeszcze przed wybuchem II wojny ¶wiatowej ksi±¿ek: „La vie de Mickiewicz” (1931), „Ludwika ¦niadecka” (1838), dzi¶ znana g³ównie jako autorka „Europy w rodzinie”, postaæ znajduj±ca siê bez w±tpienia w cieniu brata, by³a wielokrotnie inicjatork± listów do Herbertów. Czapska jawi siê jako postaæ zatroskana zarówno o twórczo¶æ, jak i podupadaj±ce zdrowie poety. Listy te s± ¶wiadectwem niezwykle wiernej przyja¼ni, czu³ej relacji, widocznej choæby w podpisach ich autorów („wierna Ci Maria”, „Wasza wierna Marynia”, „Katasia”, „Herbert Z. [Mecenas]”, „oddany Herbert pies”, „Kochaj±cy Zby¶ Wêdrowniczek”, „Wasz wierny pies Zbigniew”, „Józio Czapski”, „stary Józef [przyjaciel]”, „Józef [Rotmistrz]”). Korespondencja jednak w ma³ym stopniu traktuje o sprawach osobistych.

„Józef i Maria Czapscy, Katarzyna i Zbigniew Herbertowie. Korespondencja”, Fundacja Zeszytów Literackich, Warszawa 2017. ss. 264

Artyku³ dostêpny w wydaniu drukowanym